TafirMudammarat

Liess

Wiatr rozwiał jej włosy, a ona stała tak pod drzwiami zastanawiając sie czy wejść; zbierając się w sobie. W końcu zebrała się w sobie. Nacisnęła klamkę. Weszła do środka, rozejrzała się po zebranych.
- Vendui, usstan tlun rath. Zhah gaer jala k'lar whol uns'aa nin?
Oczy jej sie rozszerzyły.
- Witajcie, wróciłam. Znajdzie sie dla mnie jeszcze miejsce?
Stanęła w progu rozglądajać sie po zebranych.

Ukren

Ork odwrócił głowę od sporządzania kolejnej dziwnej zielonej mikstury. Zerknął na kobietę ale nie mógł sobie przypomnieć jej rysów, co było całkiem normalne gdyż był tu nowy. Uśmiechnął się do niej życzliwie i rozejrzał po komnacie oczekując na to, by ktoś z obecnych powiedział jakieś słowo.

Katib

<spojrzał na stojącą w drzwiach Liess,gestem zaprosił ją do środka>Dobrze żeś coś we spólnej powiedzioła,bo po mrocznemu umiem jeno "Venduja" <zaśmiał sie> Wejdź,usiądź...Miło Cie znow uzobaczyc wiesz? Ale chyba tej całej reszcie coś o sobie opowiedziec musisz.Wkońcu to już ponad pół roku astralnego minełó...Nie każdy Cie zna,ani pamięta tak jak ja....<rozsiadł sie na stołku i począł cmic fajke>

Sediks

Mnie też jeszcze nie było... Zatem czekam na coś "więcej o sobie" <uśmiechnął się życzliwie>

Liess

- Widzę właśnie że duża część znajomych mi twarzy odeszła, ale widzę też nowe.
Rozejrzała się po nieznajomych.
- Jestem sztyleciarką mam 44 lata. Pół astralnego roku temu przeszłam na drogę kapłanki mej Pani Shilen. Droga ta jednak okazała się zbyt trudna. Dlugo zastanawiałam się co zrobić, w końcu zdecydowałam się wrócić na drogę miecza, a co za tym idzie, wrócić do mojej rodziny. Jeśli chcecie coś jeszcze wiedzieć, pytajcie. Ah, i jeszcze jedno, dobrze Cię znow widzieć Katibie. <uśmiecha się>

Alenrou

Odeszłaś z Tafiru, nie dając wyjaśnienia, myśle, że poprostu zorientowałaś się, że Tafir jest słaby materialnie i militarnie. Przeszłaś do Rubadub, który jest zupełnym przeciwieństwem Tafiru. Ja źle kojarze ludzi z Rubadub, zresztą pewnie jak reszta klanu, i mam do nich uprzedzenia. Rubadub rozpadło się więc co miałaś zrobić? Myślisz: wrócę sobie do Tafiru?

Dobry dowcip, nie mam najmniejszego zamiaru przyjąć cię.

Sediks

<Wchodzi do karczmy , i od razu dostrzega dwie gestykulujące kobiety>Ależ drogie Panie! Czy któraś mogłaby obszerniej wyjaśnić o co chodzi w całej tej sprawie? Bardzo żem ciekawy <odrzekł z zaciekawieniem w głosie, po czym włożył pawie pióro za ucho>

Ukren

Ukren spojrzał na kobiety i lekko się zmieszał, następnie stanął bokiem, aby dobrze słyszeć ich rozmowę i wrócił do zlewania mikstur.

Liess

Rubadub sie nie rozpadł. Trzyma sie bardzo dobrze, zmienili tylko nazwę na Lwy wolności. Ale mnie zmęczył brak zachowania obyczajów. Vishka chciał abym do nich dołączyła, ale się nie zgodziłam. A odchodząc od Tafiru zapowiedziałam, że jeszcze wróce. Smuci mnie tylko, że nie jestem do końca mile widziana.

Melian

Jeśli o mnie chodzi jestem neutralna, gdyż nie pamiętam Twojej osoby. Aczkolwiek mam jedynie złe wspomnienia z tamtego sojuszu.
Lwy wolności <mamrocze> Spotkałam jednego z nich chyba w Dion...Bimber nam rozkradł...Dostał za swoje, a potem chciał sie bić dalej. Cóż mam nadzieję, że tylko on prezentuje tak żenująco niski poziom kultury osobistej...

Arkshay

Do grupki podchodzi Arkshay i zagaduje z zaciekawieniem:
- Czy aby mnie słuch nie mylił ? Czy żem właśnie usłyszał nazwę Lwy Wolności ? Ci, co się żółtym emblematem z chyba czarną gwiazdą identyfikują ? Ciekawe ciekawe... Gwoli ścisłości droga pani, mieliśmy nieprzyjemność spotkać jednego z tych klanowiczy, który się okazał być bimbru złodziejem. A, że to Rubadub w nowej skorupce, to ja bym się nie spodziewał...
Arkshay ucichł na chwilę i spojrzał na Liess. Po jego zachowaniu widać, że jest trochę zakłopotany:
- Mówisz, że zwiesz sie Liess, a z wypowiedzi Alenrou wynikałoby, że byłaś już w Tafirze, kiedy i ja bylem... A mimo to jakoś nie moge sobie tego przypomnieć. No cóż, nie mam pamięci do imion i twarzy, a okres Żywego Ognia to bym nawet najchętniej od razu zapomniał. To, co mówi Alenrou o Tobie nie stawia Cię w najlepszym świetle, że tak to ujmę. Ale ostateczną decyzję i tak podejmie zapewne Katib. Jeśli naprawdę odeszłaś z powodów, jakie podajesz... no cóż, każdy zasługuje na drugą szansę. Ale to nie mnie musisz przekonywać, co nie Alen ?

Alenrou

To, że Rubadub się nie rozpadł to cię nie usprawiedliwia, widać, że znudziło ci
się obcowanie z ludźmi pokroju Rubadub i zamierzasz dla odmiany wrócić do nas, trzeba było o tym pomyśleć zanim odeszłaś z Tafiru. Od nas nie można sobie poprostu odejść, żeby potem ot tak wrócić.

Wybacz ale jak ktoś opuścił Tafir aby dołączyć do Rubadub NIE MA SZANS NA POWRÓT DO TAFIRU.

Grałaś sobie Niess jako kapłanka, no nic, twój wybór, miałaś prawo odejść, ale jeśli myślałaś, że cię tu przyjmą z otwartymi ramionami to się myliłaś.

Liess

w takim razie nie zakłócam porządku w waszej rodzinie... <wychodzi>

Sediks

Aleneou chyba rozwiązała problem... Tylko tak chyba definitywnie ...

Connarion Nornorodin

No nie wiem... ciekawe co na to Katib<drapie się po głowie>
Chociaż, szczerze mówiąc, po tym, co się działo podczas święta Bimbru, nie sądzę, żeby Katib miał jeszcze dużo do powiedzenia w Tafirze<szczerzy zęby>
Nie pamiętam Liess, a chciałbym. Może mógłbym wtedy ocenić, czy warto dać jej drugą szansę...